Kaszmir pisze: 01 gru 2024, 15:46
A ja mam wątpliwości, czy karanie Mobilisa byłoby sprawiedliwe.
1. Wszystko wydaje się potwierdzać, że w przetargu było zbyt mało czasu. A to nie wina Mobilisa.
2. Problemy z taborem? Gdyby było więcej czasu, to byłaby też możliwość wyeliminowania większej liczby usterek zanim pojazdy wyjechały na ulice. Czyli wynika to po części z pkt 1.
3. Problemy kadrowe po 19 X? Jak wspominałem, w sporej mierze spowodowane braniem masowo zwolnień lekarskich przez kierowców. A wieść gminna niesie że ci brali zwolnienia bo mieli dość walczenia całymi dniami z usterkami w wozach. Czyli to wynika po części z pkt 2, który z kolei wynikał z pkt 1 tj. za małej ilości czasu w przetargu.
Dziwna wypowiedź.
Czy ze strony miasta były jakieś nieuczciwości w tej sprawie? Czy organizator cokolwiek zataił? Czy organizator w jakikolwiek sposób przymusił, wymusił cokolwiek?
Mobilis jako jedyna firma startująca w przetargu miała przewagę konkurencyjną nad pozostałymi w postaci obecności na krakowskim rynku przewozów. Mieli swoją bazę, mieli swoich kierowców - nie zaczynali od zera.
Nawet gdyby przetarg wygrała inna firma, której nie było wcześniej w Krakowie i musiałaby od zera wszystko zorganizować to i tak w razie niewywiązania się z umowy, ponosiłaby pełną odpowiedzialność przed miastem.
Owszem miasto ponosi odpowiedzialność ale przed mieszkańcami/pasażerami/podatnikami.
Natomiast Mobilis ponosi odpowiedzialność w stosunku do miasta. Mobilis podpisał umowę w sposób dobrowolny (nikt go do tego nie przymuszał ani niczego przed nim nie zataił) i się z niej nie wywiązał.
To co Ty proponujesz to traktowanie zwycięskiej firmy jak dziecka specjalnej troski, które nie wie co podpisało.
Nadmienię, że nie mówimy tutaj o sytuacji, gdy wielka firma podstawia zwykłemu Kowalskiemu umowę do podpisania, a w tej umowie jest gwiazdka i coś tam małym druczkiem. Mówimy o sytuacji gdy podmiot państwowy zawiera umowę z firmą, która ma swój własny dział prawny, która zanim podpisała umowę mogła dowoli analizować jej draft.
O czym my w ogóle mówimy?