NIE, NIE MOŻNA NAGIĄĆ - chcesz iść siedzieć za złamanie prawa, to zgłoś się do Zarządu i podpisz własnoręcznie taki przetarg oraz umowę, wtedy to ty będziesz odpowiadał przed sądemBayer2003 pisze: 28 mar 2025, 11:34 Jeżeli prawo nie służy obywatelom, w niektórych sytuacjach trzeba je nieco nagiąć. Przy czym nie uważam tramwajów tureckich za idealną receptę na wszystkie problemy krakowskiej komunikacji miejskiej - prawdopodobnie miałyby one swoje problemy i wady, a ich serwis byłby utrudniony. Z tramwajami PESY problemy jednak będą na pewno, a ich cena także będzie znacząco większa.

Dwa - na jakiej podstawie twierdzisz, że NA PEWNO będą problemy z nowymi Pesami, skoro od czasu Krakowiaków producent wyprodukował kilkaset kolejnych wagonów - i w ostatnich latach nie słychać o ogromnych awariach np. z GOPu, Wrocławia, Częstochowy, itp?
O odesłaniu tramwaju "z drobną usterką" decyduje ZTP jako organizator, zapewne stosowny zapis jest gdzieś ujęty w umowie podpisanej z MPK na świadczenie przewozów. Zaś jeśli w tejże umowie nie ma możliwości kontroli np. kwadratowych kół przez ZTP - to póki wagon normalnie jedzie do przodu, to nie mają podstaw do odesłania. Dwa, że najpierw musieliby akurat TEN KONKRETNY skład skontrolować, żeby wogóle zauważyć występujący problemCzyli mamy do czynienia z podwójnymi standardami. Tramwaj z drobną usterką, nie sprawiającą większej uciążliwości dla motorniczego ani pasażerów musi zostać odesłany do zajezdni, jednak przekrzywiony tramwaj z kwadratowymi kołami, śmierdzący spalenizną jak najbardziej może już jeździć liniowo? Dziwię się, że nikt wcześniej nie zauważył i nie nagłośnił tej sprawy, bo mamy chyba do czynienia z największą transportową patologią w historii.

A skąd ten motorniczy miałby się znajdować na tej zajezdni?MM869 pisze: 28 mar 2025, 11:37 A to nie można wysłać z zajezdni motorniczego na podmianę sprawnym pojazdem tej samej wielkości?

Polega to na tym, że np. o 3-4 rano / 12-13 popołudniu prowadzący przychodzi na zajezdnię, nie ma przydzielonej na ten dzień żadnej linii, siada sobie na krzesełku i po prostu czeka - czy wszyscy jego koledzy i koleżanki, którzy mają wyjazdy z zajezdni / odbiory na mieście przyjdą do pracy. Jeśli ktoś nie przyjdzie na wyjazd lub na odbiór (bo zaspał / zachorował) - to wtedy dyspozytor wysyła takiego rezerwowego kierowcę / motorniczego na daną "nieobecną" brygadę. A jeśli wszyscy przyjdą do pracy - to prowadzący idzie do domu.
Czasami zdarza się, że któryś z mechaników zajezdniowych wyjedzie tramwajem na podmianę (zdarzało mi się widzieć np. na Borku czy na Makach jak przyjeżdżał mechanik w roboczym czerwonym stroju wagonem "Przejazd Techniczny", po czym wymieniali się pojazdami z motorniczym wagonu liniowego). Ale do czegoś takiego podejrzewam musi być akurat jakiś wolny mechanik, który może taką podmianę szybko przeprowadzić (przecież oni też mają swoją pracę na zajezdni do wykonania - jak pojedzie podmieniać wagon, to nie może zająć się naprawą zepsutego wagonu na hali).
Nie wiem jak to formalnie wygląda, nie znam zapisów umowy między ZTP a MPK. Ale kiedyś znajomy motorniczy powiedział mi, że miał kontrolę ZTP, wykryli niesprawny automat biletowy, którego Pogotowie Techniczne MPK na pętli nie było w stanie naprawić - więc dostał polecenie zjazdu do zajezdni i wymiany wagonu na nowy ze sprawnym automatem biletowym.MM869 pisze: 28 mar 2025, 11:40 ZTP nic do zajezdni nie wysyła.
Oni robią kontrolę i protokół i naliczają później karę. To już kwestia przewoźnika co z tym robi. Może sobie ustalić procedury na tę okoliczność i sam takie usterki wyłapywać wcześniej i podmieniać tabor (lub wysłać pogotowie techniczne na końcówkę, lub inne rzeczy jeszcze).
Nie wiem jak z tramwajami, ale np. w nowej umowie z Mobilisem jest zapis, że za takie usterki typu nie działający wyświetlacz, kasownik itp. - kara może być naliczona tylko raz dziennie. Więc teoretycznie pojazd z taką niesprawnością może jeździć do końca dnia na linii bo to i tak już niczego nie zmieni (w kwestii kary).