Re: Rozdział taboru - tramwaje
: 03 sty 2022, 21:11
W wielu miejscach. Na mojej trasie „52” z Bieńczyc do centrum, bardzo często obserwuję czas przejazdu tramwajem i poza punktami węzłowymi, gdzie trudno nadać priorytet tramwajowi (rondo Kocmyrzowskie, rondo Czyżyńskie), ten priorytet działa. Jest jeden warunek – tramwaj musi mieć włączony i zalogowany komputer pokładowy. Gdy widzę, że nie jest zalogowany, to często do celu przyjeżdżam na minusie. Najbardziej zauważalny priorytet jest na skrzyżowaniach przy przystanku „Bieńczycka” oraz przy TAK Wieczystej – gdzie podwójne otwarcie dla tramwajów widać gołym okiem (grupa samochodowa i tramwajowa mają „zielono-pionowe”, kończy się ich czas, sygnał zmienia się na „czerwono-poziomy”, a po kilku sekundach dodatkowy sygnał zezwalający (czyli pionową szczelinę) otrzymuje grupa tramwajowa – a równoległa do nich grupa samochodowa ma czerwone). Radzę poobserwować pracę sygnalizacji, zwłaszcza w tych miejscach. Na TAK Wieczystej efekt podwójnego otwarcia byłby jeszcze lepiej widoczny, gdyby nie to, że tramwaje jadące od Huty do centrum muszą się wlec 10 km/h przez rozjazdy na pętlę, przez co całe podwójne otwarcie tramwaj traci na dojeździe do linii zatrzymania.
Problemem z pełnym priorytetem tramwajowym jest taki, że czas wymiany pasażerskiej jest zmienną losową. Jeśli długość trwania szczeliny byłaby dostosowana do większego prawdopodobieństwa „zmieszczenia” się tramwaju w szczelinie, to zatkalibyśmy ruch samochodowy.
A czasy przejazdu wynikają często z tego (a przynajmniej powinno tak być), by tramwaj jeździł lekko opóźniony. Lekko. Czyli minus pół minuty, minus minuta, minus półtorej minuty, raczej nie więcej. Bo właśnie wtedy masz cały czas szansę na nadgonienie czasu. Stanie na przystanku powoduje sztuczne obniżenie prędkości komunikacyjnej tramwaju, co nie jest dobre i dla pasażera, i dla operatora, i dla miasta. Jednak ustalenie czasów przejazdu powinno uwzględniać to, że najpierw powinien być wyżyłowany rozkład jazdy, by na kolejnym przystanku była szansa nadgonić. Przykład? Trasy tramwajów pomiędzy rondem Hipokratesa a rondem Kocmyrzowskim. Najpierw (Hipokratesa->DH Wanda) przelot wynosi 1 minutę. Jest to czas nierealny, bo patrząc się na samą odległość między przystankami, ograniczenia prędkości, przejścia dla pieszych niesterowane sygnalizacją, dwa miejsca objęte sygnalizacją, minimalny czas, jaki potrzeba pomiędzy odjazdem z Hipokratesa a przyjazdem na DH Wandę wynosi więcej niż minutę (ok. 1:10 przy sprzyjających wiatrach). A do tego doliczmy czas wymiany (na DH Wanda jest ona duża) – i często robi nam się z tego ok. 2:00 lub więcej. Dlaczego więc przelot jest zaniżony? Ano dlatego, że gdyby wynosił on 2:00, to co prawda wiele tramwajów by nie łapało opóźnień, ale czasem mogłoby się zdarzyć jakieś nadspieszenie. Czy to źle (zwłaszcza patrząc na te czasy)? Jeśli ograniczymy się do spojrzenia na jeden przystanek, to nie. Ale funkcjonujemy w sieci. I ten „planowo opóźniony” tramwaj odjeżdżający z DH Wandy w kierunku centrum ma przyjechać na kolejny przystanek (Kocmyrzowskie) za… rozkładowo 3 minuty. Jeśli tramwaj z DH Wanda będzie planowo opóźniony o ok. minutę, to będzie miał czas na nadgonienie opóźnienia do Kocmyrzowskiego (z reguły udaje mu się nadgodnić do pół minuty, choć różnie to bywa, czasem nic nie nadgoni). A jeśli tramwaj z DH Wanda odjeżdżałby punktualnie (lub wręcz musiałby czekać), to… na Kocmyrzowskim też mógłby musieć czekać. A to chyba nie o to chodzi. Z tego powodu doskonale rozumiałem dotychczasowy rozkład z Czyżyńskiego na Mogilskie:
Natomiast od jakiegoś czasu przelot Stella->AWF zwiększył się do dwóch minut i jest to dla mnie decyzja niezrozumiała – 3-minutowy przelot do TAK Wieczystej jest wystarczający, żeby nadrobić opóźnienia ze Stelli. Odkąd ten przelot się zmienił, mój tramwaj często stoi na AWF-ie i czeka na odjazd, o ile nie zatrzymał się na środku skrzyżowania na Stelli.

Problemem z pełnym priorytetem tramwajowym jest taki, że czas wymiany pasażerskiej jest zmienną losową. Jeśli długość trwania szczeliny byłaby dostosowana do większego prawdopodobieństwa „zmieszczenia” się tramwaju w szczelinie, to zatkalibyśmy ruch samochodowy.
A czasy przejazdu wynikają często z tego (a przynajmniej powinno tak być), by tramwaj jeździł lekko opóźniony. Lekko. Czyli minus pół minuty, minus minuta, minus półtorej minuty, raczej nie więcej. Bo właśnie wtedy masz cały czas szansę na nadgonienie czasu. Stanie na przystanku powoduje sztuczne obniżenie prędkości komunikacyjnej tramwaju, co nie jest dobre i dla pasażera, i dla operatora, i dla miasta. Jednak ustalenie czasów przejazdu powinno uwzględniać to, że najpierw powinien być wyżyłowany rozkład jazdy, by na kolejnym przystanku była szansa nadgonić. Przykład? Trasy tramwajów pomiędzy rondem Hipokratesa a rondem Kocmyrzowskim. Najpierw (Hipokratesa->DH Wanda) przelot wynosi 1 minutę. Jest to czas nierealny, bo patrząc się na samą odległość między przystankami, ograniczenia prędkości, przejścia dla pieszych niesterowane sygnalizacją, dwa miejsca objęte sygnalizacją, minimalny czas, jaki potrzeba pomiędzy odjazdem z Hipokratesa a przyjazdem na DH Wandę wynosi więcej niż minutę (ok. 1:10 przy sprzyjających wiatrach). A do tego doliczmy czas wymiany (na DH Wanda jest ona duża) – i często robi nam się z tego ok. 2:00 lub więcej. Dlaczego więc przelot jest zaniżony? Ano dlatego, że gdyby wynosił on 2:00, to co prawda wiele tramwajów by nie łapało opóźnień, ale czasem mogłoby się zdarzyć jakieś nadspieszenie. Czy to źle (zwłaszcza patrząc na te czasy)? Jeśli ograniczymy się do spojrzenia na jeden przystanek, to nie. Ale funkcjonujemy w sieci. I ten „planowo opóźniony” tramwaj odjeżdżający z DH Wandy w kierunku centrum ma przyjechać na kolejny przystanek (Kocmyrzowskie) za… rozkładowo 3 minuty. Jeśli tramwaj z DH Wanda będzie planowo opóźniony o ok. minutę, to będzie miał czas na nadgonienie opóźnienia do Kocmyrzowskiego (z reguły udaje mu się nadgodnić do pół minuty, choć różnie to bywa, czasem nic nie nadgoni). A jeśli tramwaj z DH Wanda odjeżdżałby punktualnie (lub wręcz musiałby czekać), to… na Kocmyrzowskim też mógłby musieć czekać. A to chyba nie o to chodzi. Z tego powodu doskonale rozumiałem dotychczasowy rozkład z Czyżyńskiego na Mogilskie:
- Czyżyńskie -> Czyżyny – 1 minuta, na styk, ew. kilkadziesiąt sekund dłużej
- Czyżyny -> Stella-Sawickiego – 1 minuta – do przyjazdu na styk, ale z uwagi na dużą wymianę pasażerską odjazd praktycznie zawsze opóźniony, ponadto nawet jeśli tramwaj odjeżdżał punktualnie z przystanku, to mógł natrafić na poziomą szczelinę przy przecięciu drugiej jezdni Stelli-Sawickiego, więc czekał na środku skrzyżowania – przelot de facto nierealny
- Stella-Sawickiego -> AWF – 1 minuta – wystarczająco, o ile nie zostało się zatrzymanym na środku ww. skrzyżowania
- AWF -> Muzeum Lotnictwa – 1 minuta – na styk, ew. kilkadziesiąt sekund dłużej
- Muzeum Lotnictwa -> TAK Wieczysta – 3 minuty – wystarczająco lub często nawet za dużo – jest szansa na nadgonienie ew. opóźnień z ww. przystanków – jeśli nie wszystkich, to zapewne co najmniej kilkudziesięciu sekund
- TAK Wieczysta -> Białucha – 1 minuta – do przyjazdu na styk, ale często odjazd jest na kilkudziesięciosekundowym opóźnieniu
- Białucha -> Cystersów – 2 minuty – wystarczająco lub lekko za dużo, kolejna szansa na wyrównanie opóźnień, których nie zdążyło się nadrobić na TAK Wieczystej lub na poprzednim przystanku
Natomiast od jakiegoś czasu przelot Stella->AWF zwiększył się do dwóch minut i jest to dla mnie decyzja niezrozumiała – 3-minutowy przelot do TAK Wieczystej jest wystarczający, żeby nadrobić opóźnienia ze Stelli. Odkąd ten przelot się zmienił, mój tramwaj często stoi na AWF-ie i czeka na odjazd, o ile nie zatrzymał się na środku skrzyżowania na Stelli.
Usprawnia sygnalizację inżynier ruchu, a torowiska remontuje zarządca drogibrovar pisze: 03 sty 2022, 14:44 ZTP ciągle usprawnia sygnalizację, remontuje torowiska, a MPK robi coraz dłuższe przeloty.
