impuls pisze: dzisiaj, 0:10
Na linii "5" w Rhein-Neckar są przerwy wyrównawcze na węzłowych przystankach, nawet z pasażerami. Jak w pociągu tramwaj stoi kilka minut. Cały system zachodni opiera się na podmienianiu motorniczych w trakcie przelotu linii na przystankach. Na krańcach są małe przerwy kilkuminutowe, typu wyrównawcze. Motorniczy prowadzi tramwaj dwie trzy godziny i następuje podmiana na konkretnym przystanku. Po dłuższym odpoczynku wraca do pracy już do innego tramwaju. Najczęściej takie punkty socjalne są w pobliżu Zajezdni, na krańcach lub dużych węzłach rozjazdowych. Po prostu pojazdy pracują cały czas, a prowadzący nie są przypisani na całą dniówkę do jednego konkretnego pojazdu i brygady tylko kilku. Powoduje to, że taboru może być mniej o ok. 10%. Tramwaje nie muszą odpoczywać równocześnie z prowadzącymi. W Krakowie nie chcą wprowadzić takiego powszechnie stosowanego oszczędnego systemu. Dlaczego - bo nie wiadomo kto porysował pojazd. Są zakłócenia w ruchu i później byłby bałagan z podmianą. Takie tłumaczenie było dobre kilka lat temu. W dobie dzisiejszego monitoringu czy radiofonizacji, systemów GPS, telefonów komórkowych tłumaczenie jest dość śmieszne.
Ale co ci da radiofonizacja, GPSy i komórki - jak dajmy na to coś się zdarzy na mieście (wypadek, wykolejenie, awaria wagonu) i masz 20-30-40 minutowe zatrzymanie? Ot chociażby wczorajsza sytuacja, gdzie wywaliło napięcie na Brożka około 17:00.
Załóżmy, że motorniczy z 18tki stojącej na Brożka miał pod Pocztą Główną być podmieniony przez kolegę, odpocząć sobie 30 minut, po czym wsiąść w powrotną 18 na Maki. Wiesz ile opóźnienia miała ta 18tka w Łagiewnikach jak włączono napięcie? MINUS 35 MINUT (a ile dobiło jeszcze opóźnienia do Poczty tego nie wiem, ale na pewno jeszcze coś wzrosło).
Czyli jakąkolwiek przerwę szlag trafił, dodatkowo motorniczy NIE ZDĄŻYŁBY odebrać powrotnej 18tki na Maki - czyli rozsypuje przerwę również kolejnej osobie (o ile w ogóle byłby w stanie ją złapać, bo np. 18tki jadące z Górki Narodowej jeździły na Prokocim - więc weź teraz goń przez pół zakorkowanego miasta, żeby złapać swojego zmiennika i zrobić mu przerwę (samemu jej nie mając). I nie, na następnym kółku nie możesz - bo przecież wtedy prawdopodobnie będziesz robił przerwę w innym miejscu, dla innej brygady oraz innego prowadzącego.
Ponadto, jak sam raczyłeś zauważyć - za granicą mają również punkty wybudowane W CENTRUM MIASTA na różnych węzłach przesiadkowych. Czyli to tak jakbyśmy u nas mieli punkty socjalne pod Koroną, na Starowiślnej, na PWŚ, pod Bagatelą, na Rondzie Mogilskim, Czyżyńskim, Placu Centralnym, itp. A nie mamy takowych, więc trzeba byłoby je stworzyć od podstaw (a to też są koszty) - musisz znaleźć wolną działkę miejską, jeśli to miałby być stojący kontener (chociaż nie widzę takiej plastikowej budy pod Pocztą czy PWŚ

), a jeśli nie ma takowej działki - to wynająć lokal, wyremontować go, utrzymywać, itp.
karol dżonson pisze: dzisiaj, 1:19
Nie no bez jaj, abstrahując już od tego że ich brak krótko mówiąc szkodzi pasażerom, to po prostu ludzka przyzwoitość mówi że motorniczym i kierowcom te punkty po prostu się należą. Wstyd dla miasta, wielkie stołeczne królewskie miasto Kraków a tak prozaiczny problem od lat pozostaje nierozwiązany. A ta "tylko" jedna linia co 15 minut to "tylko" ~kilkanaście motorniczych dziennie, którym ten punkt może być potrzebny, ew. być NAPRAWDĘ potrzebny.
Pętla przy Rakowickim istnieje od 1934 roku, rzeczywiście po prostu nie było na to czasu.
To spytaj miasto i MPK, dlaczego do tej pory nie wybudowali Punktu na Rakowicach

Co zaś do pętli na Dąbiu czy też Hipokratesie - dawniej punkty w tych miejscach były, ale z racji że potem pętle przestały być używane liniowo, to lokale zostały sprzedane (zapewne, żeby zmniejszyć koszty). I teraz na Dąbiu jest sklep z rowerami, a na Hipokratesie - serwis rowerowy
To pewnie powszechna wiedza na tym forum ale tak na wszelki dopiszę że w Krakowie też się to czasem stosuje, a przynajmniej kojarzę że od wielu lat motorniczowie regularnie zmieniają się na Lipińskiego w stronę Ruczaju - ale zgaduję że to nie dzieje się w środku zmiany lecz na jej początku/końcu. Niemniej znaczy to tyle, że nawet MPK nie jest do końca przeciwne zmianom w środku trasy.
To o czym mówisz, to po prostu prowadzący czasami odbierają sobie wcześniej, żeby np. kolega ze zmiany porannej nie musiał jechać aż na pętlę na Maki i potem się wracać na Brożka (tylko skończy na Lipińskiego, skąd ma rzut beretem do zajezdni). Tak samo często możesz spotkać motorniczych odbierających wagony w różnych lokalizacjach na mieście. Ale oficjalny koniec/początek pracy jest wyznaczony na pętlach.
Kowalik pisze: dzisiaj, 8:59
Stwierdzam, że strasznie delikatni Ci prowadzący.

Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach są choćby chusteczki czy żele do dezynfekcji rąk. I tak nie ma pewności że poprzedni prowadzący umył te ręce. Chodzi zatem tylko i wyłącznie o komfort i wygodę prowadzącego. Jak przytoczyli na zachodzie pojazdy jeżdżą, a prowadzący wsiadają. Tutaj pojazd odpoczywa z prowadzącym, zatem jest jak jest.
A znajdziesz w "Rozporządzeniu o BHP w komunikacji miejskiej" coś na temat możliwości zastąpienia dostępu do bieżącej wody oraz toalety za pomocą chusteczek i żeli do dezynfekcji rąk?
Co do tego "zachodu", jak już wyżej wspomniałem - tam na tychże węzłach "podmianowych" mają dostępne punkty socjalne, czyli motorniczy wysiada i idzie sobie usiąść na krześle, zagotować wodę na kawę czy też odgrzać jedzenie w mikrofali. A u nas co - zrobisz podmianę na Mogilskim i gdzie ten motorniczy ma pójść? Do miejskiego szaletu? Już widzę oczami wyobraźni stojący obok pisuarów stolik z krzesłem, dzbankiem na wodę oraz mikrofalówką
Kojak pisze: dzisiaj, 9:35
Czy postawienie budy takie jak tu:
https://allegro.pl/produkt/kontener-biu ... 7106757571
I zrobienie kibla w jednej części a w drugiej jakiegoś mini aneksu kuchennego ze zlewem, czajnikiem i jakas mikrofala to sa aż takie koszty?
Jeśli dobrze pamiętam, to na tej pętli kiedys stały budki, więc przynajmniej przyłącze elektryczne powinno byc.
Mysle, ze jakby chcieli to by zrobili I to całkiem niedużym kosztem. Skoro sama buda to koszt kilkunastu tysięcy, plus adaptacja, bez jaj 100k sie powinno zamknąć.
Nie wiem jakie to koszty - ale przykładowo na Pleszowie, mimo że od zakończenia remontu torowiska i pętli minęło już chyba 6-7 lat, do tej pory stoi kontener BEZ toalety (obok niego stoją toi-toie).