kbieniu7 pisze: 12 paź 2023, 10:54
Co jest powodem takiego stanu rzeczy?
Dam trzy przykłady konkretnych osób, korzystających do tej pory głownie z km, które po zmianach urzędników w ostatnim roku wybrali samochód.
1) Pracownik medyczny SU, dojeżdżający do pracy z okolic Ronda Piastowskiego.
Było bezpośrednie 163, od roku nie ma. I jak przesiadka (aby dojechać z domu do Ronda Hipokratesa) z 139/193, 9, 14, 16, 21, 52 wkurzałaby, bo nie ma jednego przystanku i trzeba latać między nimi, ale pewnie byłaby jeszcze do przeżycia, tak późniejsza z 163 na 125 jest już nie do przyjęcia. Zwłaszcza, jak pracuje się poza godzinami szczytu. Cytuję: "Czas oczekiwania z 163 na 125 w niedzielę jest porównywalny z czasem dojazdu autem w weekend z Huty do szpitala", czyli samo czekanie na przesiadkę trwa tyle co jazda autem.
2) Pracownik dużej firmy w Rybitwach dojeżdżający z os. Oświecenia. Były motorniczy tak w ogóle.
Było 125 i bezpośredni dojazd, zostały dwie przesiadki (coś na Rondo Barei, 128, 125 lub krążenie po Hucie i 163). Nie dość, że trzeba się przesiadać, to rozkład jest tak ułożony, że nie można pewnie dojechać na 5.45, co wcześniej było bezproblemowe.
3) Pracownik zakładów przy Balickiej dojeżdżający z Bieńczyc.
"Jakie było 139, to było, ale człowiek wsiadł i wiedział, że dojedzie na miejsce, a teraz nie dość, że czeka się na opóźniony autobus, to potem nawet 50 minut na przesiadkę, jak na wiosce".
Sama sytuacja z 139 i Mydlnikami została potwierdzona przez kilkadziesiąt osób z okolicy.
To jest kilka prostych relacji od znajomych i ich rodzin z ostatnich tygodni. To nie jest tak, że przesiadki są złe, ale one mogą funkcjonować tylko wtedy, kiedy są wygodne i komfortowe oraz nie oznaczają czekania po kilkadziesiąt minut w weekend lub podczas większych zatorów. Jeśli km jest niedofinansowana, słaba i opóźniona jak w Krk, to powinna przynajmniej dawać pewność, że pasażer wsiądzie i dojedzie do celu, a nie będzie zmuszony jeszcze do czekania niewiadomo ile czasu w nieprzewidywalnych warunkach.