Tak, wyobrażam sobie sytuację, kiedy po ponad pięćdziesięciu latach funkcjonowania infrastruktury budowanej w latach środkowej komuny poprawia się ją, by była bezpieczniejsza, choćby rozwiązaniami prowizorycznymi. Rozumiem, że autor by chciał nigdy nic nie ruszać, bo najpierw coś budujemy, a potem coś poprawiamy. Zresztą, używana terminologia „blokujemy” ewidentnie wskazuje na intencję autora.Czy wyobrażacie sobie taką sytuację, kiedy to budujemy szeroką jezdnię o dwóch pasach ruchu dla każdego kierunku, oddajemy ją do użytku, a po pewnym czasie blokujemy jeden pas ruchu? Albo budujemy rondo z dwoma pasami ruchu na obwiedni, a następnie jeden pas na tym rondzie wyłączamy z użytku.
Gratuluję wysokiego poziomu intelektualnego i kulturalnego!Oczywiście każdy zdrowo myślący człowiek postuka się w głowę i zapyta: "Co to za brednie?".
Dalej mamy obrazek przedstawiający organizację ruchu, która nigdy nie miała miejsce na tym rondzie… Nie tylko widoki poziom intelektualny i kulturalny, ale i merytoryczny!<obrazek>
A, czyli najpierw krytykujemy, że miasto poprawia bezpieczeństwo na rondzie, a potem krytykujemy, że państwo ponad 50 lat temu wybudowało infrastrukturę, która może wówczas nie była taka problematyczna z uwagi na niewielki ruch samochodowy, ale po dużym zwiększeniu liczby samochodów stała się problematyczna i liczba wypadków urosła do niepokojących wartości, a na samym skrzyżowaniu dochodziło nawet do wypadków śmiertelnych?To jednak wcale nie są brednie. W Krakowie zbudowano rondo Hipokratesa. Po oddaniu go do użytku podobno okazało się, że na tym rondzie zdarza się sporo kolizji, a nawet groźne wypadki.
Na pewno budując to rondo w latach 60. XX wieku w kosztach wliczono amortyzację zmiany organizacji ruchu w latach 20. XXI wieku.Nasuwa się logiczne pytanie - po co było budować to rondo, a następnie zamalowywać jeden pas ruchu? Ile pieniędzy w ten sposób zmarnowano?
O nie!Oczywiście ta zmiana organizacji ruchu radykalnie zmniejszyła przepustowość ronda.
Ach, ci nieracjonalni drogowcy z czasów Gomułki!Rozumiem, że nie wszystko da się przewidzieć, ale takie postępowanie świadczy niestety o braku racjonalnego myślenia krakowskich drogowców.
Potem mamy cały rozdział dotyczący problematyki sygnalizowania manewrów skrętu na rondzie (brak jednoznacznych przepisów w ustawie) oraz oznakowania takich rond (brak jednoznacznych przepisów w rozporządzeniach). No cóż, przepisy wskazują, kiedy używamy sygnalizatorów i przy niektórych sytuacjach na rondach może to być problematyczne, niemniej…
No nie geometria, tylko organizacja ruchu!W żadnym razie geometria skrzyżowania nie może decydować o zasadach sygnalizowania!
Potem mamy durną propozycję zmiany organizacji ruchu poprzez wywalenie ruchu okrężnego (szkoda strzępić ryja, jak mawiał klasyk) oraz argument dotyczący stosowania sygnalizacji świetlnej. Otóż, zdaniem autora, z uwagi na to, że mamy przy tym rondzie wyjazd z pętli tramwajowej…
Ale jeśli ktoś szuka opisu, jak mocno negatywnie wpłynęłoby to na przepustowość, to może sobie dalej szukać, bo ja tego nie znalazłem.To potwierdza, że na tym rondzie powinna funkcjonować sygnalizacja świetlna, w tym odrębna dla tramwajów.
I na koniec:
A mnie ogarniają smutne refleksje, że tzw. „dziennikarze” motoryzacyjni w tym nadwiślańskim kraju są w większości przypadków bandą tłumoków, którzy nie widzą nic poza nagonką na kierowców (np. jak wprowadzono zapis o odbieraniu prawa jazdy na 3 miesiące za przekraczanie prędkości – bo przecież w ten sposób rodziny kierowców zawodowych mieli tracić jedyne źródło utrzymania!). Dzięki temu jakiekolwiek dyskusje o zmianach na tym rondzie z udziałem tej grupy są pozbawione sensu. Bo tam przydałyby się zmiany, ale dotyczące drobnej korekty organizacji ruchu, by upodobnić to do ronda. No i niezależnie od tego przydałaby się większa przebudowa na okoliczność nowych relacji tramwajowych.Kiedy piszę ten tekst, ogarniają mnie smutne refleksje: funkcjonalne rondo, które popsuto bezsensowną zmianą organizacji ruchu, ograniczając tym samym przepustowość skrzyżowania.