Według mnie nie, bo nie jest to rozwiązaniem problemu tylko jego pogłębienie i przenoszenie na innych. I teraz popatrzmy co się zaczyna dziać w Gminach, które nie mają kasy na KMK (bo o zgrozo jakiś inteligent w Warszawie wymyślił, że aglomeracyjna komunikacja miejska nie może mieć dopłat z funduszu autobusowego, ale nowe połączenia busowe już tak):
- Gmina Iwanowice od 1 kwietnia chce uruchomić dowozówkę na trasie Władysław - Celiny – Sieciechowice – Iwanowice – Maszków – Wilczkowice – Michałowice, oczywiście przesiadka na 307. 277 po protestach mieszkańców zostaje, póki co.
- Gmina Gdów od 10 stycznia uruchamia swoje linie, w tym jedną do Trąbek na przesiadkę na 274.
I co najlepsze obie te gminy biorą kasę z funduszu autobusowego, bo jak napisałem jest to jedyna opcja i najtańsza dla nich. Jaki będzie efekt? Trudno przewidzieć jak się ludzie zachowają, ale na pewno ktoś z tego skorzysta. I teraz kto na tym straci? obecni pasażerowie linii 307 i 274, bo to dla nich będzie mniej miejsca, podczas gdy gmina Michałowice czy Biskupice do kursowania linii KMK żadnego dofinansowania nie dostanie. Ostatecznie gminy Iwanowice i Gdów będą żerować na istniejących połączeniach KMK, do których gminy dopłacają niemałe pieniądze, same dopłacając jedynie grosze do uruchamianych połączeń. Jak dla mnie to jest patologia i ona się będzie coraz bardziej pogłębiać. Ale skoro gminom w systemie KMK nie przeszkadza, to ich strata, tylko jak się obudzą będzie już za późno.