Re: Bezpieczeństwo, kultura jazdy
: 05 gru 2022, 12:28
Jestem pieszym, rowerzystą, pasażerem oraz kierowcą motocykla i auta. Z mojego doświadczenia, wszyscy użytkownicy polskich dróg popełniają wiele błędów. Co nie dziwi bo zmiana środka transportu nie sprawi nagle, że ktoś zacznie się zachowywać diametralnie lepiej lub gorzej. "Przepisowość" ma (lub nie ma) się we krwi. Użytkownicy krytykujący inną grupę, np. kierowcy skarżący się na rowerzystów, często po prostu nie jeżdżą tym drugim środkiem, albo robią to rzadko, i w efekcie prezentują jednostronne podejście. W końcu to zawsze musi być wina tych drugich, nie nas.
Nie zmienia to faktu, że poszczególne środki transportu mogą wyrządzić różne szkody. Samochód jest bardziej niebezpiecznym pojazdem niż rower czy hulajnoga i stąd przepisy powinny być mocniejsze. Niektórzy kierowcy wprawdzie twierdzili np. "a co jak nieprawidłowo zachowujący się pieszy/rowerzysta sprawi, że kierowca zjedzie z pasa i uderzy w drzewo", jednak policyjne raporty temu zaprzeczyły - do takich zdarzeń praktycznie nie dochodzi.
Niestety też, wielu kierowców nie umie prawidłowo zachować się wobec roweru na drodze. Mijanie na centymetry (przepisowo musi być min. metr), wymuszanie pierwszeństwa, zdziwienie co do ruchu pod prąd, to tylko kilka przykładów. Wydaje się też, że wielu po prostu nie zna przepisów. Kilka sytuacji z ostatnich miesięcy:
1) [jako rowerzysta] Jadąc pod prąd (na ulicy gdzie było to dopuszczone), zostałem strąbiony przez kierowcę jadącego z naprzeciwka. Zatrzymałem się i zapytałem o co chodzi. Kierowca powiedział, że "trąbił gdyż jechałem pod prąd". Okazało się, że w ogóle nie znał przepisów, ani nie patrzył na znaki - ani pionowe, ani poziome.
2) [jako rowerzysta] Auto wyjeżdżające z podporządkowanej prawie mnie potrąciło - prowadzący pomylił pedały i zamiast zahamować, przyspieszył. Zabrakło kilku centymetrów i tylko dlatego, że widząc jego zachowanie, "uciekłem" rowerem w stronę środka skrzyżowania. Gdyby nie moja reakcja, prawdopodobnie skończyłbym w szpitalu.
3) [jako rowerzysta] Taksówkarz wyprzedził mnie na centymetry, tylko po to by... ostro zahamować ledwie 20 m dalej i wysadzić pasażera.
4) [jako kierowca] Wyjeżdżałem z miasta Zakopiańską, lewym pasem, z maksymalną dopuszczalną prędkością (bodajże na odcinku 70 km/h). Prawy pas pełen aut, lewy też - spory ruch, a przede mną w oddali już był sznur aut stojący do świateł. Mimo to, "miszcz kierowcy" w dostawczaku za mną siedział mi na tyłku i jeszcze mrugał długimi bym mu ustąpił. Gdzie miałem zjechać? I dlaczego, skoro sam jechałem za sznurem aut i nie było przede mną pustej drogi?
5) [jako motocyklista] Znów Zakopiańska, koło Borku Fałęckiego, prędkości 50-70 km/h. Jechałem środkowym pasem, po czym auto na lewym nagle zaczęło zjeżdżać na mój i zajeżdżać mi drogę. Gdybym nie zwolnił oraz nie zjechał na prawo, mógłbym nie żyć. Co się okazało? Starszy pan nie zwrócił na mnie uwagi. I chyba byłby w ogóle nie wiedział co zrobił, gdyby żona mu nie uświadomiła.
6) [ogólnie] Przypadkowo spotkany kierowca skarżył mi się, że zatrzymano go na ekspresówce "bo wg policji na pustej drodze należy jechać prawym pasem, nie lewym". Słowem, nie znał przepisów (które tak stanowią) i jeszcze miał pretensje, że je od niego egzekwowano.
O wyprzedzaniu/omijaniu na przejściach, przejeżdżaniu na wczesnym czerwonym, itd. wspominać nie trzeba bo były wielokrotnie opisane.
Oczywiście rowerzyści, prowadzący hulajnogi czy piesi też mają dużo na sumieniu. Skala powodowanego zagrożenia jest jednak inna.
Nie zmienia to faktu, że poszczególne środki transportu mogą wyrządzić różne szkody. Samochód jest bardziej niebezpiecznym pojazdem niż rower czy hulajnoga i stąd przepisy powinny być mocniejsze. Niektórzy kierowcy wprawdzie twierdzili np. "a co jak nieprawidłowo zachowujący się pieszy/rowerzysta sprawi, że kierowca zjedzie z pasa i uderzy w drzewo", jednak policyjne raporty temu zaprzeczyły - do takich zdarzeń praktycznie nie dochodzi.
Niestety też, wielu kierowców nie umie prawidłowo zachować się wobec roweru na drodze. Mijanie na centymetry (przepisowo musi być min. metr), wymuszanie pierwszeństwa, zdziwienie co do ruchu pod prąd, to tylko kilka przykładów. Wydaje się też, że wielu po prostu nie zna przepisów. Kilka sytuacji z ostatnich miesięcy:
1) [jako rowerzysta] Jadąc pod prąd (na ulicy gdzie było to dopuszczone), zostałem strąbiony przez kierowcę jadącego z naprzeciwka. Zatrzymałem się i zapytałem o co chodzi. Kierowca powiedział, że "trąbił gdyż jechałem pod prąd". Okazało się, że w ogóle nie znał przepisów, ani nie patrzył na znaki - ani pionowe, ani poziome.
2) [jako rowerzysta] Auto wyjeżdżające z podporządkowanej prawie mnie potrąciło - prowadzący pomylił pedały i zamiast zahamować, przyspieszył. Zabrakło kilku centymetrów i tylko dlatego, że widząc jego zachowanie, "uciekłem" rowerem w stronę środka skrzyżowania. Gdyby nie moja reakcja, prawdopodobnie skończyłbym w szpitalu.
3) [jako rowerzysta] Taksówkarz wyprzedził mnie na centymetry, tylko po to by... ostro zahamować ledwie 20 m dalej i wysadzić pasażera.
4) [jako kierowca] Wyjeżdżałem z miasta Zakopiańską, lewym pasem, z maksymalną dopuszczalną prędkością (bodajże na odcinku 70 km/h). Prawy pas pełen aut, lewy też - spory ruch, a przede mną w oddali już był sznur aut stojący do świateł. Mimo to, "miszcz kierowcy" w dostawczaku za mną siedział mi na tyłku i jeszcze mrugał długimi bym mu ustąpił. Gdzie miałem zjechać? I dlaczego, skoro sam jechałem za sznurem aut i nie było przede mną pustej drogi?
5) [jako motocyklista] Znów Zakopiańska, koło Borku Fałęckiego, prędkości 50-70 km/h. Jechałem środkowym pasem, po czym auto na lewym nagle zaczęło zjeżdżać na mój i zajeżdżać mi drogę. Gdybym nie zwolnił oraz nie zjechał na prawo, mógłbym nie żyć. Co się okazało? Starszy pan nie zwrócił na mnie uwagi. I chyba byłby w ogóle nie wiedział co zrobił, gdyby żona mu nie uświadomiła.
6) [ogólnie] Przypadkowo spotkany kierowca skarżył mi się, że zatrzymano go na ekspresówce "bo wg policji na pustej drodze należy jechać prawym pasem, nie lewym". Słowem, nie znał przepisów (które tak stanowią) i jeszcze miał pretensje, że je od niego egzekwowano.
O wyprzedzaniu/omijaniu na przejściach, przejeżdżaniu na wczesnym czerwonym, itd. wspominać nie trzeba bo były wielokrotnie opisane.
Oczywiście rowerzyści, prowadzący hulajnogi czy piesi też mają dużo na sumieniu. Skala powodowanego zagrożenia jest jednak inna.