Cała ta sytuacja to wielki bałagan. Każdy przedstawiciel Miasta mówi co innego, wersje i kwoty wydają się zaprzeczać sobie wzajemnie. Być może o to chodzi - zbliżają się wybory, sytuacja finansowa Miasta jest fatalna i trzeba to jakoś ukryć, najlepiej w wojence krakowsko-krakowskiej. Oto co wydaje mi się, że możemy wywnioskować:
1) W budżecie brakuje 420 mln na km. Jednak nie jest to rzeczywista brakująca kwota bo zakłada się przesunięcia środków. Takie przesunięcia dzieją się regularnie, choć zwykle za kulisami. W praktyce wydaje się, że Miasto uznaje brak ok. kilkudziesięciu mln zł na transport.
2) Dziurę tę ZTP oraz prez. Kulig próbowali załatać olbrzymimi podwyżkami. Te chyba z góry były założone na porażkę, jednak zakładano że uda się spotkać gdzieś po drodze tak, jak zwykle bywało w zeszłych latach.
3) Radni jednak, czy to pod wpływem zbliżających się wyborów, czy jakichś uraz do Prezydenta, projekt podwyżek całkowicie odrzucili.
4) ZTP oraz prez. Kulig są tym sfrustrowani. Raz, że dziura budżetowa, dwa że przy okazji zniszczono efekt wieloletnich i ciężkich prac nad integracją taryfową. W efekcie zaczęto straszyć Radnych wielkimi cięciami, o nierealnej skali. Nie ma szans na 30% cięcia bo nie pozwalają na to umowy z przewoźnikami. Chyba, że chodzi o cięcia od jesieni, lecz i wtedy 30% nie wydaje się możliwe.
5) By jednak pokazać że nie żartują, urzędnicy już ogłosili plan cięć w najbliższe ferie. Zapewne ma to wywrzeć dodatkową presję na radnych.
6) A koniec końców i tak cierpią zwykli pasażerowie bo to na nich te cięcia się odbiją.
kot_feliks pisze: 12 sty 2023, 17:06(a) Aglomeracja? Jeśli gminy zapłacą, to dlaczego ma nie być większej ilości kursów?
Tu bardziej chodzi o to, że te kursy powstaną kosztem kursów miejskich. Czyli np. zlikwidują linię "1xx", by w zamian uruchomić jakieś "2xx". A aglo jednak służą w mniejszym stopniu mieszkańcom niż linie 100% miejskie, zatem krakusi wyjdą na tym do tyłu.
Bayer2003 pisze: 12 sty 2023, 17:54A czy jakaś gmina płaci w 100% za jakąkolwiek linię aglomeracyjną? Jeżeli miasto dopłaca chociaż grosz do jej istnienia, jej wzmacnianie przy cięciach linii typowo miejskich jest niepoważne.
To nie jest tak. Miasto dopłaca część kosztów bo one i tak się zwracają z biletów. Nie jestem pewny jak jest teraz po pandemii i inflacji, jednak przez wiele lat procent dopłaty był ustalony tak, by Kraków wychodził mniej więcej na zero, czyli to co wydał, przychodziło z powrotem z tytułu dodatkowych wpływów od pasażerów aglo.