fysztof pisze: 13 lis 2020, 20:45
Według propozycji prezydenta mają powstać - w efekcie konsultacji - zalążki pomysłów, które później na projekty przekuje rada budżetu. Nie będzie już wniosków od mieszkańców, a jedynie enigmatyczne "warsztaty". Radę będzie w sporej części powoływał prezydent. Trudno więc wierzyć, że będzie obiektywna i niezależna.
Próbkę to potwierdzającą mieliśmy w tym roku. Rada BO zarekomendowała przywrócenie na listę 45 projektów. Prezydent przywrócił tylko 24.
Znam założenia dla nowej wersji budżetu obywatelskiego. Cała nadzieja w tym, by etap konsultacyjno-warsztatowy był na tyle rozciągnięty i na tyle otwarty, by utrzymać to, co powinno być głównym założeniem obywatelskości budżetu. Jeśli będzie to spełnione, to nie widzę powodu, dla którego by było uprawnione mówić o ręcznym sterowaniu prezydenta.
A co do odrzuconych przez prezydenta projektów – na 3 z którymi miałem styczność:
- pierwszy był niezgodny z przepisami prawa powszechnie obowiązującego oraz miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego (i mnie zszokowała postawa Rady Budżetu Obywatelskiego, że znaczącą większością zagłosowała za jego przywróceniem pomimo wyraźnej informacji o niezgodności z prawem – niektórzy członkowie rady wykazali się skrajną ignorancją twierdząc, że oni wiedzą lepiej, że to jest zgodne z przepisami);
- drugi – podobnie jak pierwszy, tylko bez mpzp – aczkolwiek relacji z tego nie znam bezpośrednio;
- trzeci – gdzie rada zarekomendowała przywrócenie projektu głównie po spytaniu członkini tejże rady „ale ten projekt w zeszłym roku też był przywrócony, nie? to nad czym tu dyskutować”, zaś samo odrzucenie prezydenta wynikało z wysokiego prawdopodobieństwa niespełnienia wymogu jednoroczności związanych z rozbieżnością terminu liczonego przez urząd (ponad rok) a liczonym przez wnioskodawcę (poniżej roku).
Nie mam pojęcia czego dotyczyły pozostałe 42 projekty, bo nie brałem w nich — nawet pośrednio — udziału. Pewnie nie były tak
hardcorowe przypadki. Niemniej, jeśli argumentacja była podobna, to absolutnie prezydentowi się nie dziwię, że podejmował takie decyzje.
fysztof pisze: 13 lis 2020, 20:45
Propozycje zmian nijak mają się do przyczyny. Zresztą, urzędnicy sami powtarzają, że na spotkaniach z mieszkańcami dotyczącymi BO frekwencja jest niska. Więc... w związku z tym będą opierać się tylko na takiej formie?
To jakie są inne propozycje? Nie twierdzę, że propozycja urzędu jest najlepsza – na pewno wyznacza dobry kierunek, choć rozumiem obawy z tym związane, które tutaj argumentujesz. Ale jeśli nie to, to co? Bawienie się w ping-ping pomiędzy urzędami w trakcie weryfikacji formalnej odrzucających większość projektów? Brak ciągłego kontaktu i wymiany zdań pomiędzy wnioskodawcami a urzędem? Brak możliwości zaangażowania zewnętrznych ekspertów, którzy mogliby nieco inaczej ukierunkować projekt (no chyba że poprosisz go, on coś da na papier… i tyle, bo kiedy okaże się, że trzeba będzie coś zmienić w projekcie, jego wytyczne mogą być nieaktualne). Obecnie wszystko sprowadza się do wymiany papierów. Trwa to długo, zajmuje czas i zdarza się, że jest zbędne, a do tego w wyniku tego sporo projektów jest odrzucanych.
Samemu mi jest przykro, że głęboki rowek nie przeszedł. Jednak budżet obywatelski to nie jest jedyny sposób perswazji na mieście, by go zrealizowano. Jak spytałem się wnioskodawcy jednego z projektów, który został odrzucony (przywrócony przez radę, ale potem odrzucony przez prezydenta), czy próbował jakichkolwiek innych sposobów realizacji projektu, czy uderzał do radnego dzielnicowego, czy pisał do rady dzielnicy, do rady miasta, do urzędu, gdziekolwiek – powiedział, że nie. A potem się dziwił, że po napisaniu w zasadzie jednego wniosku, został on zaopiniowany negatywnie, bo nie jest możliwe zrobienie tak, jak on tego chce, tylko potrzebne jest coś więcej, co przekroczy zakładany budżet. I jest oburzony, że przekroczy. Ale nigdy wcześniej nikogo w mieście tym nie zainteresował. Jedno pismo przecież wystarczy.
To co ma się zmienić, żeby tyle projektów nie było odrzucanych? Miasto ma przyjmować wszystkie propozycje?
fysztof pisze: 13 lis 2020, 20:45
Ty widzisz w tym działanie pro-budżetowe. Ja tradycyjny krakowski 'niedasizm', pójście po najmniejszej linii oporu. Wydawać by się mogło, że Kraków może pójść nieco dalej niż sadzenie drzew, dokarmianie kotów, postawienie latarni czy ławki. Ewentualnie kupienie czegoś dla szpitala albo strażaków. Nie mówię, że oczekuję jakichś mega wymagających działań i efektów, ale przy jednorocznej wizji i wymuszonych warsztatach cokolwiek bardziej ambitnego niż to powyżej nie przejdzie... Skoro dyskutujemy na forum komunikacyjnym, właściwie co może być w ramach jednego roku zrobione? Remont autobusu łatwo uwalić. Montaż głębokorowkowej zwrotnicy to już totalna abstrakcja. Może wiatę albo ławkę przy przystanku w rok się uda... i tyle.
Postaraj się zrozumieć prezydenta, że to on odpowiada za realizację budżetu i to on musi dostać do roku absolutorium. Ty nie.
Z drugiej strony, post temu narzekałeś, że budżet obywatelski służył do łatania budżetu przez dzielnice. Skoro tak, to dlaczego… ciśniesz, by budżet obywatelski służył jako łatanie budżetu… przez miasto? Przecież przebudowy ulic i inne zadania infrastrukturalne to przecież zadanie miasta. Sadzenie drzewek, dokarmianie kotów już nie, a przynajmniej nie spotykam się z tym, by działania miasta były na to ukierunkowywane. Może właśnie o to chodzi (powinno chodzić?) w budżecie obywatelskim?
I „linii najmniejszego oporu”, jeśli już coś.
fysztof pisze: 13 lis 2020, 20:45
Tego nie rozumiem... jak to ma pomóc? Przecież już aktywiści wraz z częścią radnych miejskich alarmują. "Budżet Obywatelski?! Tylko z nazwy" - takie hasła padają. Jak to ma poprawić PR?
Takie hasła nie poprawiają pijaru. Ale to nie miasto z takimi hasłami wychodzi
Formuła warsztatowa pozwoli na odrzucenie durnych pomysłów na samym początku (takie niestety też się zdarzały) oraz pozwoli na ciągłą wymianę myśli pomiędzy wnioskodawcami, urzędem, ekspertami i
ekspercką stroną społeczną. Jeśli będzie odpowiednio zorganizowane.
Dla wyżej wymienionego przykładu: wnioskodawca mógłby się dowiedzieć, że jego projekt nie może przejść, bo wymaga tego i tego, przez co nie może być zrealizowany w ramach budżetu obywatelskiego. Niemniej, sugeruje się wtedy radzie dzielnicy dyskusję nad projektem i ewentualne wykonanie tego z własnych środków (jeśli ją na to stać) lub wniosek do rady miasta o ujęcie tego i tego w budżecie na rok przyszły i wykonanie tego jako zadania własnego, a nie jako zadania BO.