Zorza Polarna pisze: 05 lis 2024, 22:30
Niestety miasto dzięki używaniu takich nazw w przystankach jak chociażby Zakliki SKA - które osobie nieznającej Mikołaja Zaklika może się wydawać, że skoro jest Podgórze SKA, Łobzów SKA to i Zakliki to jakaś dawna wieś. Niestety już od dawna można zauważyć, że w rejonach poza dzielnicą I i ogólnie Starym Miastem i jego pierścieniem można zauważyć chaos nazewniczy czy używanie nazw ulic i dawanie jej statusu Rejonu. Idealnym przykładem są takie miejsca jak Ruczaj czy Czerwone Maki, które pochodzą od nazwy ulicy i w ciągu kilka lat wykorzeniają lokalne historyczne nazwy tych przysiółków i "pod-rejoników" Kobierzyna: Zalesie, Moczary, Zapaście. Niestety w mieście nie ma odpowiednich osób, które na takie detale zwrócą uwagę i nie używa historycznych nazw, prawidłowych nazw tylko jakieś wykreowane widzimisię. Skoro Magistrat przy takich sprawach jak poprawne nazwy rejonów polega to jak może wgl podejmować się takich wyzwań jak metro... a nie czekaj.
PS: Przepraszam z góry za trochę awątkowy post bo jest to temat o Wszystkich Świętych ale chciałem trochę napomknąć problemu, jakim jest brak konsekwencji mieszkańców i magistratu w kwestii nazewnictwa czegokolwiek w Krakowie.
sorig pisze: 05 lis 2024, 22:54
Miasto jest żywym organizmem, wszyscy na bieżąco je tworzymy i nie ma co się moim zdaniem przesadnie przywiązywać do nazw kilku chałup sprzed stuleci. Oczywiście można o nich pamiętać, dbać o regionalne ciekawostki, ale bez wielkiej przesady. Czerwone Maki to bardzo ładna nazwa, miło że się przyjęła.
Kontynuując wątek o nazwie pętli "Czerwone Maki" - uważam tą nazwę za jedną z najgorszych w Krakowie. Otóż prawie każda inna pętla nazwana jest od rejonu, w którym się znajduje. 17 pętli jest nazwane od rejonów dzielnic. Kilka kolejnych jest od obiektów dość charakterystycznych (typu Tauron Arena, Plac Centralny, Cmentarz Rakowicki, a nawet kopiec Wandy) i jedynie 2 nazwane są od losowych rzeczy których nikt nie kojarzy: Dworzec Towarowy i właśnie Czerwone Maki. Jednak Dworzec Towarowy przynajmniej kojarzy się z dworcem, blisko którego pętla się znajduje (chociaż ja bym widział nazwę "Fort Kleparz" / "Fort Nowy Kleparz"). Czerwone Maki nazwane zaś są od malutkiej uliczki w pobliżu, której nie kojarzą nawet mieszkańcy tamtych rejonów, a co dopiero ogół Krakowa. Dla autobusów tak dokładnie nie zliczałem, pewnie by się okazało że jest trochę więcej losowych.
Dlaczego to ma moim zdaniem takie znaczenie? Bo jaki jest cel wyświetlania kierunku, jak nie to właśnie by mówić dokąd tramwaj jedzie? Nazwa "Czerwone Maki" nie spełnia tego podstawowego założenia w żadnym stopniu. Jeśli ktoś już nie wie gdzie to jest, to się nie domyśli. Przecież gdyby ktoś dzisiaj zaproponował zmianę nazwy "Cichy Kącik" na "Domeyki", "Bronowice Małe" na "Zielony Most" czy "Nowy Bieżanów" na "Barbary" to by go śmiechem zabito - i słusznie! Widząc na tramwaju w centrum którąkolwiek z tych 'alternatyw' nikt nie miałby pojęcia, gdzie to jest. Ale przecież dokładnie tak samo jest z Czerwonymi Makami. Nikt nie wie, gdzie jest ta ulica. Sądzę że większość osób nawet nie wie, że w ogóle jest taka ulica - chyba że akurat wie że tak się nazywa pętla na Ruczaju.
Kolejny przykład z rejonu: pętla "Pod Fortem" która jest tak
kretyńsko niefortunnie nazwana, że ostatnio chociaż dodano "Osiedle". Dlaczego nazwa była tak zła: fortów w Krakowie mamy mnóstwo, i widząc taką nazwę nie wiadomo było, o co chodzi. W przypadku "Czerwonych Maków" jest na odwrót - czyli nikt nie wie, gdzie to jest - ale ze skutkiem dokładnie tym samym: nikt właśnie nie wie, o co chodzi (chyba że wie gdzie jest dokładnie ta pętla).
Dużo lepszą nazwą byłoby - śladem innych pętli - nazwanie tej pętli "Ruczaj" / "Dębniki" / "Skotniki" / "Kobierzyn" (tudzież coś innego od rejonu). Przy okazji przystanek "Ruczaj" powinien nazywać się "Kampus UJ" (obecny "Kampus UJ" jest de facto
za kampusem), a "Kampus UJ" - jakoś inaczej, np. "Drukarska" czy "Ruczaj" (jakby tak nie nazwano pętli).
Po ostatnie dodam, że w Krakowie regularnie zmieniane są nazwy przystanków bez powodu i na obiektywnie gorsze, więc kwestia przyzwyczajenia mnie nie przekonuje. Szczególnie że nazwa akurat pętli nie powinna wymagać przyzwyczajenia. Komunikacja nie jest tylko dla regularnych pasażerów, ale też - czy nawet bardziej - dla osób korzystających rzadko. A przy otwarciu tramwaju na Górkę Narodową uporządkowano nazwy pętli autobusowych w tamtym rejonie, więc ewidentnie ZTP nie boi się zmian.