Ydhflx pisze: 30 kwie 2025, 19:27
Prosiłbym bez wycieczek osobistych. Rozumiem że brakuje merytorycznych argumentów, ale jednak pewien poziom kultury wypada zachować. Jako że nie jestem ekspertem, zacytuję co przeczytałem
Jeśli była wycieczka osobista to jestem wręcz zaskoczony i nie tylko ja z tego co widzę. Nie wiem czy dalsza wymiana zdań z Tobą ma jakikolwiek sens, ale na razie załóżmy że jeszcze ma. Z pełną kulturą, oczywiście!
Rozumiem, że cytat Wrońskiego miał być kontrą, ale szczerze mówiąc – nie jest. Regulamin przewozu jest źródłem prawa i to on reguluje, czy i jak rower można przewozić. Jeśli więc dopuszcza rowery w pojeździe – to nie ma tu miejsca na filozofowanie, czy akurat dziś kierowca się zgodzi, bo jest „dużo” czy „mało” miejsca. To nie interpretacja przepisów podatkowych – albo warunki są spełnione i przewozimy, albo nie są i nie przewozimy. Proste.
Tyle że problem robi się poważniejszy, jeśli wyjdziemy poza regulamin. Bo de facto to nie regulamin, a homologacja pojazdu określa, co w nim wolno przewozić. I tu mamy zgrzyt – większość autobusów komunikacji miejskiej po prostu nie ma homologacji dopuszczającej przewóz rowerów. Nie mają mocowań, nie są do tego przystosowane konstrukcyjnie, więc przewóz roweru odbywa się technicznie mimo przeznaczenia pojazdu, a nie w jego ramach.
Regulamin może to próbować jakoś obejść, wprowadzić warunki i zasady, ale nie zmieni faktu, że jeśli dojdzie do jakiegoś zdarzenia, to to właśnie brak homologacji może być kluczowym problemem – a nie to, czy ktoś jechał zgodnie z rozkładem albo stał zgodnie z instrukcją.
Więc owszem, możemy się spierać o zapisy, dopuszczenia i elastyczność przepisów. Ale warto najpierw odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: czy autobus w ogóle powinien przewozić rower, skoro nie został do tego zaprojektowany? Jeśli nie, to regulaminem tej konstrukcyjnej luki nie zakleimy.