Koronawirus COVID-19: zmiany w komunikacji miejskiej

[ABC]

Tracą również przez to że będą mieć mniej godzin albo zostaną bez pracy. Tracą też bo mają w większości dwurazówki z kilkugodzinną przerwą na pętlach.

Etatowcy mają normalnie wypłacane za przerwy i zwykle służby wyglądają tak, że po zrobieniu porannego szczytu kierowca odstawia się na 3 godziny, potem wykonuje jeden-dwa kursy ze szczytu popołudniowego, po którym następuje odbiór. Na zmianie B postój trwa od ok. 16 do ok. 19, po czym następuje powrót na linię i praca trwa aż do wieczornego zjazdu.

Mówisz o liniach, które mają trzy szczyty. Na sporej części po 16:00 kończy się pracę.

Dzieląc służbę trwajacą od 4:00 do 16:00 wychodzi po 6 godzin, a etat ma średnio 8 godzin, więc i tak liczba wypracowanych godzin się zmiejsza.

@zubrzyk111 dzięki za info. Czy do tej pory praca na brygadach szczytowych nie wyglądała tak że mieli kilka kółek, przerwa i kilka kółek?

Inna sprawa, że szczytówki nierzadko też były dzielone na dwóch prowadzących, z których jeden dostawał krótką pracę na A, a drugi na B.

Ponieważ normalnie brygady całodzienne pracowały np. od 4-23. Doliczając OC, wychodziło nieco ponad 9 godzin pracy, więc by zmieścić się w etacie, trzeba było odrobić raz na czas 4 lub 5 godzin.

[zubrzyk111]

Tracą również przez to że będą mieć mniej godzin albo zostaną bez pracy. Tracą też bo mają w większości dwurazówki z kilkugodzinną przerwą na pętlach.

Etatowcy mają normalnie wypłacane za przerwy i zwykle służby wyglądają tak, że po zrobieniu porannego szczytu kierowca odstawia się na 3 godziny, potem wykonuje jeden-dwa kursy ze szczytu popołudniowego, po którym następuje odbiór. Na zmianie B postój trwa od ok. 16 do ok. 19, po czym następuje powrót na linię i praca trwa aż do wieczornego zjazdu.

Mówisz o liniach, które mają trzy szczyty. Na większości po 16:00 kończy się pracę.

Dzieląc służbę trwajacą od 4:00 do 16:00 wychodzi po 6 godzin, a etat ma średnio 8 godzin, więc i tak liczba wypracowanych godzin się zmiejsza.

Raczej nie, bo innym razem dostanie taką, co robi 10 godzin i już się bilansuje. Zresztą gdyby nawet nie dorobił do ustalonego limitu, to umowa o pracę zabezpiecza go finansowo.

[kot_feliks]

Z dzisiaj:

- Ale wiesz co się stało? To jest jakaś masakra, ja dzisiaj poszłam do pracy na piechotę, bo ludzie wrzucają zdjęcia, że są jakieś tłumy w tramwajach;
- Tak? A na którą jechałaś?
- Na 8;
- A to wiesz, że wtedy jeszcze wszystko jeździ normalnie i żadnych tłumów nie ma?
- Eeeee? Myślałam, że te zdjęcia w necie, to właśnie z rana, jak najwięcej osób jedzie;

[lukaszpdg]

Paradoksem jest, że na cięciach w komunikacji tracą też pracownicy MPK i Mobilis, bo nie dość, że nie ma komunikacji nocnej, to zajezdnie na Woli Duchackiej, Płaszowie oraz na Załęczu są odcięte od komunikacji poza szczytami.

Dla kierowców aktualnie utworzono specjalne linie nocne. Nie wiem, jak na innych zajezdniach, ale np. z Płaszowa uruchomiono linię okrężną przez śródmieście, Azory aż do Nowej Huty w liczbie 4 kursów w ciągu nocy.

A jaki tabor, mini? Jeśli mini, to w nocy pn/wt jakoś po godz. 3 na Kobierzyńskiej->Grota-Roweckiego widziałem busa o rozmiarze mini, więc jeśli tak, to inne zajezdnie też obsługują. W tym wypadku to pewnie Wola/Podgórze.

Może ktoś potwierdzi lub zdementuje informacje?

[ABC]

Od lat są przewozy o numerach linii 811-815, więc to pewnie widziałeś, chyba że dodali coś ekstra.

http://mpk.krakow.pl/Data/Files/_public ... 1-815.xlsx

[Wonsz_w_pomidorach]

Od lat są przewozy o numerach 811-815, więc to pewnie widziałeś, chyba że dodali coś ekstra.

Nie wiem czy coś się nie zmieniło, ale tutaj wpis z "kraboka" na ten temat
https://krabok.wordpress.com/2015/12/22 ... nicze-8xx/

[ABC]

Czas przejazdu 1h 50 minut z Zajezdni Płaszów do Mydlnik z przesiadką w Podgórzu.
Ale rzeczywiście jest to jakaś alternatywa i może po prostu zamiast przywracać pełną komunikację nocną, MPK mogłoby rozbudować te swoje linie nocne, a pozostali pracodawcy zamówić takie linie, lub zorganizować coś na wzór telebusa, gdy kilka osób jedzie w tą samą stronę.

[lukaszpdg]

Od lat są przewozy o numerach linii 811-815, więc to pewnie widziałeś, chyba że dodali coś ekstra.

http://mpk.krakow.pl/Data/Files/_public ... 1-815.xlsx

A dobra, zapomniałem sobie o liniach pracowniczych 8xx, to pewnie to widziałem. Przepraszam za wprowadzenie w błąd.

[kot_feliks]

Czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć, o co chodzi z finansowaniem KMK? Wg. tego wywiadu: https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,444 ... iedzy.html , mamy:

- normalnie wpływy z biletów wynosiły ok. 8 mln PLN/tydzień;
- obecnie wpływy z biletów wynoszą ok. 600 tys. PLN/tydzień;

- przed pandemią miasto dopłacało do KMK ok. 4,6 mln PLN/tydzień;
- obecnie miasto dopłaca do KMK ok. 6 mln PLN/tydzień;

Załóżmy że pandemia trwa nawet od początku marca, czyli 6 tygodni... jakim cudem przez te 6 tygodni dziura w finansowaniu KMK urosła do.... 140 mln PLN???

Przecież nawet, gdybyśmy mieli komunikację na normalnym poziomie, biletów nie kupował nikt, to ubytek z racji takiego funkcjonowania KMK wyniósłby: 6 tygodni x 8 mln PLN (wpływy z biletów) = 48 mln PLN. A mamy niby dziurę "z racji spadku wpływów z biletów" na poziomie 140 mln PLN

TO JEST JAKAŚ TOTALNA ŚCIEMA

Coraz bardziej mam wrażenie, że to jednak nie epidemia, a niedoszacowany budżet na początku roku. Epidemia dorzuciła ok. 40 mln ubytku przychodów z tytułu biletów, ale oznacza to, że w tym roku dziura w KMK i tak miała wynieść, przed nowelizacją budżetu, ok. 100 mln PLN (!)

Licząc inaczej, jeśli normalnie wpływy z biletów wynosiły ok. 8 mln PLN/tydzień, a miasto dopłacało do KMK ok. 4,6 mln PLN/tydzień, to tydzień funkcjonowania KMK w normalnym wydaniu kosztował ok 12,6 mln PLN. Zakładając, że wpływy byłyby na "zero", nie byłoby żadnych cięć, to dalej daje nam to wydatki... ok. 75 mln PLN

Jakim cudem coś, co przez 6 tygodni kosztuje 75 mln PLN, generuje nagle dziurę na 140 mln PLN?

[Kaszmir]

Hm, wydaje mi się że początkowe wypowiedzi (na długo przed pandemią) sugerowały że dziura budżetowa na km wynosi w 2020 ok. 40 mln zł. Rzeczywiście, powyższe liczby się nie zgadzają z tym.

[kot_feliks]

No właśnie ja też pamiętam coś o ok. 40 mln PLN. Dodatkowo powyższe liczby:
- ubytek z tytułu wpływów z biletów ok. 48 mln PLN - to jest max, przy założeniu, że ludzie prawie w ogóle nie jeździliby KMK od początku marca;
- tak samo wydatki na poziomie ok. 75 mln PLN - są przy założeniu, że przez całe 6 tygodni KMK funkcjonowałaby "normalnie", jak przed pandemią.

Więc ta strata z powodu epidemii jest gdzieś pomiędzy 48 mln PLN (w najbardziej pesymistycznym wariancie, gdyby ludzie nagle oddali wszystkie bilety miesięczne z początkiem marca...), a ok. 8,5 mln (tj. 6x1,4 mln PLN, gdyby od początku marca KMK funkcjonowała tak, jak obecnie). Ani jedna, ani druga opcja nie jest przecież realna.

[Arsents]

80% ludzi jeździ w Krakowie na Karcie Krakowskiej, nie słyszałem by ludziom oddawali w marcu pieniądze, chyba że liczą kwietniową sprzedaż. Ludzie teraz nie kupują także dlatego że mają tramwaje co godzinę.

[pasazer_mobilisu]

80% ludzi jeździ w Krakowie na Karcie Krakowskiej, nie słyszałem by ludziom oddawali w marcu pieniądze, chyba że liczą kwietniową sprzedaż. Ludzie teraz nie kupują także dlatego że mają tramwaje co godzinę.

Była możliwość zwrotu kasy, to że ktoś ma uprawnienia do KK nie oznacza że ma wykupiony bilet na więcej niż miesiąc. Widząc jak wygląda sytuacja i mając koniec ważności biletu po 10 marca po co ktoś miałby go kupować kolejny? Jeśli ktoś do szkoły/pracy nie jeździ to nie potrzebuje, a jak "odmrożą" miejsce codziennych podroży to kupi nowy. Kojarzę zaledwie jedną osobę kupującą bilet roczny, sam też taki miałem pierwszy raz i dopiero co się skończył (część się pewnie domyśli czemu taki kupiłem), a tak to większość osób raz na miesiąc robi sobie spacer do automatu biletowego.

[GoMeZz391]

Mimo że teraz nie jeżdżę praktycznie KM to juz w styczniu wykupilem bilet na 11m-cy i jak na razie nie robię zwrotu. Tak samo kilku znajomych, którzy są uczniami.

[Cukier]

Zastanawia mnie jeszcze kwestia stawki za wzkm która z roku na rok rośnie, mimo że teraz ceny paliw są jednymi z najniższych od lat. Dla MPK byłoby fajną okazją do zapewnienia zajęcia etatowym pracownikom, gdyby teraz w paru miejscach zamiast tramwajów wyjechały częściej autobusy.