Czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć, o co chodzi z finansowaniem KMK? Wg. tego wywiadu:
https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,444 ... iedzy.html , mamy:
- normalnie wpływy z biletów wynosiły ok. 8 mln PLN/tydzień;
- obecnie wpływy z biletów wynoszą ok. 600 tys. PLN/tydzień;
- przed pandemią miasto dopłacało do KMK ok. 4,6 mln PLN/tydzień;
- obecnie miasto dopłaca do KMK ok. 6 mln PLN/tydzień;
Załóżmy że pandemia trwa nawet od początku marca, czyli 6 tygodni... jakim cudem przez te 6 tygodni dziura w finansowaniu KMK
urosła do.... 140 mln PLN???
Przecież nawet, gdybyśmy mieli komunikację na normalnym poziomie, biletów nie kupował nikt, to ubytek z racji takiego funkcjonowania KMK wyniósłby: 6 tygodni x 8 mln PLN (wpływy z biletów) = 48 mln PLN. A mamy niby dziurę "z racji spadku wpływów z biletów" na poziomie 140 mln PLN
TO JEST JAKAŚ TOTALNA ŚCIEMA
Coraz bardziej mam wrażenie, że to jednak nie epidemia, a niedoszacowany budżet na początku roku. Epidemia dorzuciła ok. 40 mln ubytku przychodów z tytułu biletów, ale oznacza to, że
w tym roku dziura w KMK i tak miała wynieść, przed nowelizacją budżetu, ok. 100 mln PLN (!)
Licząc inaczej, jeśli normalnie wpływy z biletów wynosiły ok. 8 mln PLN/tydzień, a miasto dopłacało do KMK ok. 4,6 mln PLN/tydzień, to tydzień funkcjonowania KMK w normalnym wydaniu kosztował ok 12,6 mln PLN. Zakładając, że wpływy byłyby na "zero", nie byłoby żadnych cięć, to dalej daje nam to wydatki... ok. 75 mln PLN
Jakim cudem coś, co przez 6 tygodni kosztuje 75 mln PLN, generuje nagle dziurę na 140 mln PLN?
