Bilety, kontrole, integracja taryfowa

[Ydhflx]

Studencki roczny jest absurdalnie drogi. Kosztuje on więcej niż półroczny + 3 miesięczne - a właśnie tyle student jest w Krakowie, 9 miesięcy, bo kolejne 3 ma wakacje.

[scyzor663]

204 zł żeby dojechać z wioski do Krakowa, czy ktokolwiek kto ma możliwość jazdy samochodem pojedzie autobusem?

[Bayer2003]

204 zł żeby dojechać z wioski do Krakowa, czy ktokolwiek kto ma możliwość jazdy samochodem pojedzie autobusem?

Celem komunikacji miejskiej nie są tanie kursy autobusów podmiejskich i jeżeli gdzieś szukać podwyżek cen biletów to właśnie tam. Największym skandalem jest moim zdaniem wzrost aż o 41% ceny biletu miesięcznego na jedną linię miejską oraz niekorzystne zmiany w biletach czasowych. Być może, jeżeli wzrostu cen nie da się uniknąć, należałoby wprowadzić osobne bilety czasowe dla mieszkańców, które pozostałyby w obecnych cenach, a do przejazdu na ich podstawie uprawniałoby posiadanie Karty Krakowskiej?

[clash]

Studencki roczny jest absurdalnie drogi. Kosztuje on więcej niż półroczny + 3 miesięczne - a właśnie tyle student jest w Krakowie, 9 miesięcy, bo kolejne 3 ma wakacje.

Tylko weź pod uwagę że to jest z kartą krakowską więc raczej dla studentów miejscowych a nie przyjezdnych. Większym problemem jest brak możliwości kupna biletu na samą KM bez karty krakowskiej tylko musisz brać metropolitalny.

[Kojak]

Tylko weź pod uwagę że to jest z kartą krakowską więc raczej dla studentów miejscowych a nie przyjezdnych. Większym problemem jest brak możliwości kupna biletu na samą KM bez karty krakowskiej tylko musisz brać metropolitalny.

Wg mnie studencki bilet powinien mieć taka taryfę niezależną od karty mieszkańca. Chyba taka idea jest biletu studenckiego, że ma być dla studentów.

[scyzor663]

Celem komunikacji miejskiej nie są tanie kursy autobusów podmiejskich i jeżeli gdzieś szukać podwyżek cen biletów to właśnie tam.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia To nie jest komunikacja miejska tylko aglomeracyjna. Największy wzrost stawki wzkm na liniach aglo, do tego wzrost dopłat ze strony gmin, a teraz wzrost cen biletów. A mieszkańcy aglomeracji dalej bez zmian zasilają miejską kasę. Może nie PITem, ale cała reszta podatków już tak.

[Bayer2003]

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia To nie jest komunikacja miejska tylko aglomeracyjna. Największy wzrost stawki wzkm na liniach aglo, do tego wzrost dopłat ze strony gmin, a teraz wzrost cen biletów. A mieszkańcy aglomeracji dalej bez zmian zasilają miejską kasę. Może nie PITem, ale cała reszta podatków już tak.

Skoro jest to komunikacja aglomeracyjna, niech w takim razie gminy z aglomeracji kupią tabor, zatrudnią kierowców i wtedy okaże się czy bilety na pewno będą tańsze. Nie można mieszkać poza miastem, a jednocześnie korzystać ze wszystkich udogodnień, jakie miasto oferuje. Linie aglomeracyjne to między innymi dłuższe wyjazdy i zjazdy, a także często dłuższe trasy - to musi kosztować i nie powinni przez to cierpieć mieszkańcy miasta, którzy miesiącami walczą o powrót "16", a o istnieniu "19" i "49" niektórzy już chyba zdążyli zapomnieć.

[scyzor663]

Skoro jest to komunikacja aglomeracyjna, niech w takim razie gminy z aglomeracji kupią tabor, zatrudnią kierowców i wtedy okaże się czy bilety na pewno będą tańsze. Nie można mieszkać poza miastem, a jednocześnie korzystać ze wszystkich udogodnień, jakie miasto oferuje. Linie aglomeracyjne to między innymi dłuższe wyjazdy i zjazdy, a także często dłuższe trasy - to musi kosztować i nie powinni przez to cierpieć mieszkańcy miasta, którzy miesiącami walczą o powrót "16", a o istnieniu "19" i "49" niektórzy już chyba zdążyli zapomnieć.

Gminy z aglomeracji płacą za wzkm po to żeby ztp zapewniało tabor i kierowców. Zresztą bardzo chętnie gminy chcą to robić same, tylko ztp nie wpuszcza na teren miasta.

[mems]

204 zł żeby dojechać z wioski do Krakowa, czy ktokolwiek kto ma możliwość jazdy samochodem pojedzie autobusem?

I tak w większości przypadków będzie taniej autobusem, znacznie ważniejsza jest oferta.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia To nie jest komunikacja miejska tylko aglomeracyjna. Największy wzrost stawki wzkm na liniach aglo, do tego wzrost dopłat ze strony gmin, a teraz wzrost cen biletów. A mieszkańcy aglomeracji dalej bez zmian zasilają miejską kasę. Może nie PITem, ale cała reszta podatków już tak.

Przychody z biletów metropolitalnych/zintegrowanych są rozliczane względem tego ile wzkm przejechały pojazdy danego organizatora w której strefie i nie zdziwiłbym się gdyby przychody dla ZTP mogłyby spaść nawet poniżej poziomu sprzed integracji taryfowej (szczególnie, że w aglo przybywa wszystkiego poza kursami MPK )

[michal49944]

I tak w większości przypadków będzie taniej autobusem, znacznie ważniejsza jest oferta.

W pełni się zgadzam. Jakbym miał częste tramwaje/autobusy, również w weekendy, którymi dojadę do centrum przynajmniej tak samo szybko jak jakąkolwiek inną alternatywą i komforcie (to znaczy, że mogę usiąść, a nie na glonojada), to mógłbym płacić za bilet nawet i dwa razy więcej niż obecnie. Jeszcze jakby w cenie biletu mieszkańca były pociągi. Koszt to prawie żaden, a dla niektórych sporo przyspieszy podróż.

Niestety ZTP zajmuję się tylko podwyżką, bez jakiejkolwiek poprawy jakości komunikacji, a w ostatnich latach wręcz tylko z ciągłymi cięciami.

[Bombardier NGT6]

Czy dobrze rozumiem że to jest jeszcze propozycja którą muszą przyjąć radni? Jeśli tak to jest chociaż niewielka szansa że to podwyżki uda się zablokować.

W mojej opinii najgorsze są zmiany ceny biletów jednorazowych. Mamy obecnie najdroższe bilety jednorazowe w Polsce z wyjątkiem Poznania (gdzie wysokie ceny równoważy bardzo atrakcyjny bilet przystankowy) i podnosimy ich ceny jeszcze o 25%-33%. Po podwyżce bilety jednorazowe będą 2 razy droższe niż w Warszawie czy Wrocławiu. Przy takich cenach może się okazać, że tak dużo osób zrezygnuje z podróży komunikacją miejską, że wpływy z biletów spadną zamiast wzrosnąć.

W końcu ktoś poszedł po rozum do głowy i zamiast jeszcze większych cięć w komunikacji będzie podwyżka biletów.

Też uważam, że lepiej podnieść ceny biletów niż wprowadzać kolejne cięcia, ale w tym przypadku może się okazać, że będziemy mieli i podwyżki i cięcia, bo tak duże wzrosty cen mogą zniechęcić część pasażerów. Jestem ciekawy czy ZTP przeprowadziło jakieś analizy ile pasażerów zrezygnuje z komunikacji miejskiej przez podwyżki, i ile rzeczywiście zwiększą się wpływy z biletów, czy stwierdzili że jak podniosą ceny o 20% to będą mieli 20% więcej pieniędzy. Jutro napiszę do nich z takim pytaniem.

Studencki roczny jest absurdalnie drogi. Kosztuje on więcej niż półroczny + 3 miesięczne - a właśnie tyle student jest w Krakowie, 9 miesięcy, bo kolejne 3 ma wakacje.

Na dodatek oszukują pasażerów pisząc że wprowadzają "roczny bilet dla studentów – zgodnie z obietnicą prezydenta Aleksandra Miszalskiego". Tak, prezydent obiecywał bilet dla studentów, ale za 365zł rocznie. Podejrzewam że w tej cenie jest przeznaczony głównie dla przyjezdnych, którym nie przysługuje zniżka dla mieszkańców.

Jeszcze zwrócę uwagę że bilet kilometrowy, ma zostać wprowadzony dopiero w 2027, aż rok po podwyżce, i niestety porównaniu do biletu przystankowego w Poznaniu ten nasz jest dosyć mało atrakcyjny, szczególnie jak ktoś planuje przejechać na małą odległość. Można by zrobić tak że pierwsze półtora kilometra kosztuje 2zł, a później 50gr za 500m. Cena przy większości przejazdów byłaby taka sama, a na pewno zachęciło by to pasażerów typu "jadę tylko 2 przystanki to biletu nie trzeba" do zakupu biletu.

[michal49944]

Czy dobrze rozumiem że to jest jeszcze propozycja którą muszą przyjąć radni? Jeśli tak to jest chociaż niewielka szansa że to podwyżki uda się zablokować.

Zgadza się, to jest projekt, nad którym radni będą głosowali. Pozostaje mieć nadzieję, że podwyżka nie przejdzie.

Można by zrobić tak że pierwsze półtora kilometra kosztuje 2zł, a później 50gr za 500m. Cena przy większości przejazdów byłaby taka sama, a na pewno zachęciło by to pasażerów typu "jadę tylko 2 przystanki to biletu nie trzeba" do zakupu biletu.

Pomysł zdecydowanie wart rozważenia, może to też zachęcić potencjalne nowe osoby, które poszłyby pieszo, ale z racji, że jest tanio, to jednak pojadą i zawsze 2 zł więcej do budżetu.

[Ydhflx]

Tylko weź pod uwagę że to jest z kartą krakowską więc raczej dla studentów miejscowych a nie przyjezdnych. Większym problemem jest brak możliwości kupna biletu na samą KM bez karty krakowskiej tylko musisz brać metropolitalny.

Co rozsądniejsi studenci to i tak deklarują tutaj podatki, bo to bez różnicy, zresztą i tak ich nie płacą. Ale słuszna uwaga.

---

Aha, no i warto też powiedzieć że podwyżki metropolitalnych to nie tylko podwyżki na aglo - to również podwyżki dla mieszkańców Krakowa korzystających z pociągów. Zamiast dążyć do integracji, to różnica w cenie między tymi biletami... rośnie xD.

[miki3uwu]

Ile zabraknie pieniędzy na komunikację miejską w 2025 roku? I to pomimo jakich cięć? Bilety w Krakowie nie rosły od dłuższego czasu a koszt biletów mieszkańca moim zdaniem naprawdę nie jest duży, również po wzroście (nawet samo ZTP się chwali że są mniej więcej w połowie stawki). We wzroście cen biletów nie chodzi o przywrócenie 16, 19 i 49. To chodzi o niezawieszenie 11 czy 75, brak spadku częstotliwości 50 w szczycie, spadku częstotliwości autobusów, rzezi połączeń przy jakimkolwiek remoncie. Miasto nie ma pieniędzy. I tyle. Wszyscy tu piszący, że to podwyżki są złym pomysłem nie patrzą na budżet całego miasta a jedynie na komunikację miejską, która choć ważna nie stanowi celu istnienia Krakowa.

Komunikację ładnie można rysować, jak tu niektórzy forumowicze robią plany z 290 brygadami tramwajowymi, ale tak samo rysowaniem jest w obecnych warunkach finansowych jednoczesne postulowanie braku podwyżek, jednocześnie narzekając na stary tabor i cięcia. Pieniądze muszą się znaleźć i tyle, szkoda, że teraz dopiero to robią bo może dałoby się uniknąć np. zawieszenia 10 i 11 na wakacje, albo 16 byłaby szczytówką.

Co do taryfy dystansowej uważam, że płacenie 4 złotych za najkrótszy przejazd jest uczciwe, takie obniżenie dolnego limitu jeszcze co prawda może i minimalnie zwiększy wpływy z tych paru osób które zamiast iść na nogach będą dopychać tramwaje i autobusy, ale wtedy zyski spadną z osób jadących kilometr, dwa, trzy, więc wątpię, że to się finansowo spina.